Są takie dni, że słońce może świecić mocniej i jaśniej niż na Krecie, ale i tak nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Czekam na ten piękny wolny weekend, ale okazuje się, że lepiej było na niego nie czekać, lepiej jakby po piątku zaraz był znów poniedziałek.
To że jestem szczera, nie ukrywam emocji, gram w otwarte karty i zawsze staram się postępować tak, by innym było możliwie najlepiej – to odwróci się przeciwko mnie.
To co napiszę na blogu, by pomóc sobie samej, a może też innym – zostanie zaraz wykorzystane i dostanę tym prosto w twarz.
Mimo, że staram się już bardzo panować nad moją niepłodnością i sama mogę siebie pochwalić (i Ty siebie też czasami pochwal, bo nikt inny raczej tego nie zrobi), że w 95% przypadków od ponad roku to „panowanie” mi wychodzi, to zawsze znajdzie się dzień, ktoś, zdarzenie, które będzie mi pokazywać, że jestem zupełnie do kitu.
Że ze mną nic się nie da.
Że to moje życie, leczenie, starania dla bliskich, blog, że to wszystko nie ma sensu. Że mogę tego przecież nie robić.
Dziś jest taki dzień.
Mam nadzieję, że się pozbieram. Zawsze się jakoś zbierałam. Ale dziś nie wiem czy chcę.
Miłej niedzieli, pełnej dobroci i miłości Wam życzę i mam nadzieję, że u Was lepiej.
Witaj Lidio, od początku czytam Twojego bloga i wiernie Ci kibicuje. Nie będę pisać o tym że po burzy zawsze wychodzi słońce a w życiu są gorsze i lepsze dni bo to napewno wiesz! Polecę Ci po prostu wysłuchanie 137 odcinka o. Adama (bo wiem że lubisz):) pt. „Co robić kiedy będzie koniec świata”. Filmik kręcony w Hamburgu gdzie obecnie mieszkam. Ja po dwóch latach leczenia niepłodności doczekałam się synka. Podziwiam Ciebie za to, że oswoiłas swoją niepłodność. Ja swojej nie „ogarnęłam”. Lubię czytać Twojego bloga bo bije z niego duża siła i mnóstwo optymizmu! Mam nadzieję, że szybko doczekacie się dzieciątka poprzez adopcję bądź biologicznego (jak powiedziała pani Stasia:)). Z całego serca Wam tego życzę i pamiętam w modlitwie. Pozdrawiam ciepło i życzę dobrego tygodnia!
PolubieniePolubienie
Droga Aniu, ogromną radość mi sprawiłaś swoim komentarzem. O.Adama zaraz wysłuchałam, jak zawsze miał rację – jestem mistrzem pkt.1- analizowanie, planowanie i zapętlanie się z tymi samymi myślami czasami mnie gubi. No ale…, mam ogromne szczęście, że mam wielu Aniołów, jak się okazało 1 nawet w Hamburgu, o którym pojęcia nie miałam, a spadł mi z nieba właśnie w trakcie mojego „końca świata”;) !
Dziękuję za miłe słowa, że towarzyszysz mi na blogu i za wspomnienie w modlitwie. I ja obiecuję pamiętać. Cieszę się ogromnie, że niepłodność już za Tobą i życzę samych dobroci dla Ciebie i Twojej Rodzinki.
Dziś już jest dobrze, przywołałam się do porządku, żale postawiłam do kąta, trzeba iść na przód.
Pozdrawiam serdecznie.
Lidia
PolubieniePolubienie
Witam
Podobno w pochmurny, jesienny dzień pesymista od optymisty różni się tylko tym, że:
– Pesymista twierdzi, że gorzej już być nie może.
– Optymista natomiast, że owszem może być gorzej.
PolubieniePolubienie
Dzięki 😉 Robię wszystko od dłuższego czasu by, awansować do grupy optymistów, ale chyba jeszcze trochę czasu na to potrzebuję. Całe szczęście, że po jesiennym pochmurnym dniu przychodzi … czasami znów pochmurny, ale najważniejsze, że już nowy dzień i można spojrzeć na problem inaczej.
PolubieniePolubienie
Każdy z nas ma czasami takie dni…one przychodzą tak bez naszej woli… ściskam Cię mocno i czekam na nowe wpisy 😘☺
PolubieniePolubienie
Dziękuję bardzo serdecznie, już doprowadzona „do pionu” pracuję nad nowymi wpisami. Złe dni trzeba przetrwać, a potem iść dalej. Buziaki
PolubieniePolubienie